top of page

Co widać zza DJki, czyli co powinien umieć dobry DJ?

Impreza zależy od nich, a to co robią zależy od tego, co zobaczą na parkiecie. Skryci za didżejką natomiast widzą najwięcej. O czytaniu parkietu i o swoich technikach, o warmupie dla 60 tysięcy i o afterze dla 40 kiboli, o trasie po Stanach i o secie na Discordzie - te i wiele więcej tematów przybliżą Amadi, Serio92, Taek i Noz.



DJ Taek, fot: Bartek M. Photographer

Rapowy DJ kojarzy się często z puszczaniem raperowi bitów w trakcie koncertu, ewentualnie dogrywaniem scratchy na co bardziej trueschoolowe numery. Jest to oczywiście bardzo nobilitacyjna funkcja, w końcu hip-hop lubi, kiedy reprezentanci różnych jego filarów razem współdziałają. Jednak trasy koncertowe nie trwają w nieskończoność, a ludzie dalej chcą się bawić. Wtedy to DJ przejmuje pałeczkę i staje się frontmanem, jednoosobowym zespołem, który za zadanie ma zapewnić dobrą zabawę pełnemu parkietowi spragnionych muzyki ludzi.


Zanim jednak wyjdzie się do ludzi, żeby zagrać im „JEREMIEGO SOCHANA” trzy razy w ciągu godziny, trzeba się przygotować. W zależności od rodzaju imprezy przygotowanie jest bardziej lub mniej kompleksowe. Najważniejsze, to być na bieżąco z obecnymi trendami. DJ Taek (tour DJ Palucha, sety imprezowe gra od 15 lat, chociaż ciężko nam było ustalić dokładną datę) co tydzień siada do selekcji. Wie, co ostatnio wyszło, zaopatruje się w świeże remixy albo przegląd nowych, popularnych gatunków. Podobnie DJ Serio (obecnie koncertuje ze Szpakiem i Chivasem, chociaż w swojej 7-letniej karierze można go było widzieć za deckami m.in. u PlanaBe, Tuzzy, Ćpaj Stajlu czy Tymka, a także, co wymienia jako swoją największą dumę, u świętej pamięci Leha), przed imprezą pobiera dodatkowe 10-15 numerów, żeby zawsze móc czymś zaskoczyć. Mam foldery z BPM-ami, gatunkami, klimatem i tak się po tym poruszam. – tłumaczy Serio.


DJ Noz to osoba, z którą rozmawiałem jako ostatnią, a każdy, komu o tym planie wspominałem zapowiadał, że to będzie rozmowa z nie byle kim. Wśród kolegów z branży budzi niepodważalny szacunek, a to pewnie za sprawą dwudziestoletniej kariery z tak jasnymi punktami jak chociażby warm-up na PGE Narodowym przed koncertem Dawida Podsiadło i Taco Hemingway’a. Spośród wszystkich setów, o jakich słyszałem od rozmówców, tylko ten jeden został w stu procentach zaplanowany. Wiedząc, że mam przed sobą 60 tysięcy ludzi chciałem uniknąć sytuacji, gdzie się nad czymś zastanawiam. Ale są też imprezy, gdzie w stu procentach improwizuję.


Tego typu podział pojawiał się u każdego z artystów. Jasnym jest, że są wydarzenia, na które trzeba się bardziej przygotować – kiedy ma się tylko godzinę do wykorzystania, trzeba się upewnić, że będzie to dynamiczny, bezbłędny set. DJ Amadi (tour DJ Young Multiego, a także rezydent scrapYardu i białostockiego Niebo Nocą) szacuje, że kiedy musi zagrać całą noc sam, albo na pół z innym DJem, to przygotowane ma zaledwie 40% seta, czyli mniej więcej klimat numerów i wstępną selekcję. Pozostałe 60% to już improwizacja i potrzeba chwili. Kiedy trzeba zagrać krótszy set, liczby się zmieniają – akurat u kętrzyńskiego DJa mamy 90/10, ale tak naprawdę wszystko zależy od doświadczenia. Taek nigdy nie przygotowuje się do klubu poza swoimi rutynowymi przeglądami, no chyba, że trzeba zagrać set specjalny, jak chociażby 15-lecie BORu, gdzie pewne szlagiery polecieć po prostu muszą. Serio natomiast buduje swoje tracklisty na zasadzie mapy myśli – są numery, które dobrze się zgrywają, siedzą w tonacji. Przez lata nauczyłem się, że ciężko jest mieć całkowicie zaplanowany set, bo nigdy nie wiesz co się wydarzy na parkiecie.


Zanim przedstawię co może się takiego wydarzyć na parkiecie, ostatni raz doprecyzujmy przekrój wypowiadających się artystów. Każdemu z nich zadałem pytanie o to, ile imprez zagrał w swojej karierze. Amadi się uśmiechnął, po czym rzucił, że co najmniej 100. DJ Serio już otwarcie się zaśmiał, po czym oszacował 500. Od Taeka usłyszałem gromkie “Ja pierdolę!”, po czym z kalkulatorem w ręku doszliśmy do liczby 1500. DJ Noz krótko, bez większego zastanowienia rzucił 4000. Jak widać, mamy więc ogląd na sprawę zarówno od wyjadaczy, jak i od wciąż świeżej krwi na DJskiej scenie.


Skoro więc sety w większości nie są przygotowane, a DJe nie wiedzą dokładnie co będą grać, to w jaki sposób koniec końców wychodzi, że grają właśnie to, co trzeba było? Tutaj pora na termin: czytanie parkietu, czucie parkietu. W ogóle w terminologii DJskiej dużo się robi z parkietem, bo można go budować, zbierać, prowadzić. Na czym jednak to wszystko polega?


Główną myślą przeprowadzanych rozmów była odpowiedź na pytanie: czym jest czytanie parkietu. Według zapytanych artystów jest to nic innego jak umiejętność wyczucia, jakie numery są przez publiczność odbierane dobrze i na ich podstawie budowanie dalszej selekcji. DJe puszczają utwór w określonym gatunku i obserwują – jeśli publiczność się bawi, parkiet „się podnosi”, to znaczy, że w tym kierunku można iść. Równie dobrze jednak parkiet może „siąść”, „stanąć”. Jak widzę, że gram numer i po połowie parkiet siada, to jest szybki switch na coś bardziej skocznego, parkiet wraca i gramy dalej. – krótko wyjaśnia DJ Serio.


SERIO92, fot: Mixone

Również Serio zwrócił uwagę na ciekawą receptę: dajesz jeden hit, potem dajesz dwa numery, które ty lubisz. Ta droga jest właściwa, żeby zrobić parkiet, ale przy tym dobrze się bawić. Bo to też jest ważne – ile możesz klepać zajawki z grania samej Rihanny? Trochę

dla siebie, trochę dla ludzi, trzeba znaleźć złoty środek.


Taek dodaje, że czasem ta proporcja się zmienia. Parkiet może być łatwy, zabawi się do wszystkiego, przez co można wplatać więcej gatunków. Może być trudny, więc faktycznie trzeba będzie robić trochę dla siebie, trochę dla niego, a może być całkowitym betonem i trzeba będzie grać wszystko pod ludzi.


Skonfrontowany z tym przepisem Noz stwierdził, że rozumie takie podejście, ale u niego wygląda to trochę inaczej: staram się unikać podziału dla mnie, dla ludzi. Prezentuję numery, które lubię, staram się wybierać takie, które albo są popularne, albo jeszcze nie są, ale mają duży potencjał na energię na parkiecie. Z tym mi się kojarzy DJing, z prezentowaniem ludziom nowej muzyki.


Choć podejścia są różne, w jednym selektorzy zgadzają się jednogłośnie: budowanie imprezy tylko na numerach, które są znane nie świadczy dobrze o DJu. – zauważa Taek, a w sukurs idzie mu kolega, z którym prowadzą wspólną audycję RapGra: Nie chodzi o to, żeby prezentować hit za hitem.


DJ Amadi znany jest z tego, że nie boi się żadnego blendu. Leosia na bicie Vengaboys? Proszę bardzo! Jednak trzeba mieć na uwadze, że odważne selekcje mogą się spotkać z ambiwalentnym odbiorem. Zdarzało się, że nie siadło, często jest tak, że jak się gra jakieś dziwne house’owo-dubstepowe rzeczy z jakąś połamaną stopą, nieregularną, to widzę po ludziach, że to jest dla nich za mocne, za duża łupanka. Ale widzisz, że nie siedzi, więc robisz płynne przejście, na tym polega DJing. Tak samo jak DJ Serio92, który również jest świadom potencjalnych różnic między gustem swoim, a swoich odbiorców: mam dość nieźle empatię rozwiniętą. Jestem w stanie zrozumieć po co ci ludzie przychodzą, nie próbuję forsować na zasadzie: dzisiaj słuchałem Kaytranady cały dzień i ci ludzie też muszą słuchać Kaytranady.


DJ Taek przy selekcji utworów bierze również pod uwagę kwestie wizerunkowe Przykładowo mam świadomość, że dzisiaj na RAP GRZE z Nozem będą sami młodzi i wiadomo, że będzie to muzyka sfokusowana na młodych. DJ wspomina również trasę po USA jaką zagrał razem z Paluchem. Zawsze przed koncertami gra krótkie sety rozgrzewkowe, tzw. warm-upy: Grało się dla ludzi, którzy wyjechali na 2 miesiące i zostali na 20 lat, to co ja mam im zagrać? Nie będę grał rzeczy, które są na czasie, bo oni tego mogą nie kumać. Więc postanowiłem zagrać całą klasykę polskiego rapu, od Paktofoniki, przez starsze Killaz Group. Albo O.S.T.R. „Kochana Polsko”, to musiało zrobić wrażenie. To był strzał w dziesiątkę, żeby zagrać taką klasykę na drugim końcu świata.


W trakcie rozmowy z Amadim przypomniało mi się jedno wydarzenie, które w kontekście czytania parkietu jest fajną ciekawostką. Jak bowiem czytać parkiet, skoro… nie istnieje? W trakcie pandemii ekipa Sajko organizowała na Discordzie Sterylne Imprezy – spotkania w formie role-playowej, podczas których na imitującym klub serwerze wszyscy odgrywali faktyczną imprezę. Wśród zabookowanych DJów byli między innymi Serio oraz Amadi. Był czat. Patrzyłem, czy są emotki ognia czy jest „skip! skip!”.


Wartym poruszenia tematem okazały się też skille DJskie. W końcu decki w kontekście rapu najbardziej kojarzą się ze scratchowaniem. Taek i Serio

SERIO92, fot: Klaudia Piwek

zapytani o to, czy ich umiejętności obchodzenia się z winylami przydają się podczas imprez są zgodni: hip-hopowy DJ musi umieć coś robić na sprzęcie, ale chodzi bardziej o uwypuklanie swoich mocnych stron. Sapi na przykład ma taką charyzmę, że nie potrzebuje scratchy, żeby poprowadzić imprezę – ocenia Serio. Taek dodaje: ludzie inaczej reagują, kiedy widzą, że scratchujesz, myślą sobie: „Ej, to jest kurwa DJ!”. Fajnie, że zajmujesz się muzyką, składasz, kleisz i masz fajne przejścia, natomiast jeżeli dodatkowo masz ten skill, że potrafisz wejść na scratchu, zajebiście zejść echem wykorzystując sam winyl, to jesteś kompletny.


O ile turntablizm stary jest jak hip-hop, o tyle ciągle świeże w polskim DJingu imprezowym wydaje się być użycie mikrofonu. DJ Noz uważa to za czynnik mocno boostujący tłum, jeśli oczywiście jest to wykorzystywane z umiarem i smakiem. Ja zawsze chciałem to robić, żeby na DJsetach wytworzyć energię koncertową. Z racji tego, że posiadam wieloletnie doświadczenie, to z tym mikrofonem miałem różne etapy, i tak samo różnie jest to odbierane w Polsce. Był taki moment, w którym było to kojarzone trochę wiesz… DJ Hubertus i DJ Thomas, Energy 2000? – pozwoliłem sobie wtrącić. Coś takiego. To jest trochę stąpanie po cienkim lodzie, jest bardzo wąska granica między zrobieniem tego fajnie, a cringe’owo. Serio uzupełnia temat: DJe zza granicy pokazali nam, jak się powinno to robić. W 2015 miałem okazję grać przed DJem Premierem i on był doskonałym przykładem tego, jak się włada tłumem używając mikrofonu i gramofonów. 10 lat temu używanie mikrofonu przez DJa hip hopowego kojarzyło się negatywnie. Nie jestem w stanie znaleźć przyczyny takiego myślenia, ale jedno jest pewne – czasy smutnych DJów patrzących w komputer powoli odchodzą w zapomnienie.


Jak widać, profil dobrego DJa jest całkiem wyraźny w wypowiedziach pytanych. Więcej na ten temat może powiedzieć jeszcze Noz, który poza swoją karierą odpowiada też booking klubu Plener33 na Ulicy Elektryków. Na co zw


raca uwagę przy doborze artystów z którymi chce pracować? Z sympatycznymi ludźmi się milej współpracuje natomiast nie ma to dla mnie takiego znaczenia jak to czy ktos pasuje repertuarowo do danej imprezy. Nie może się spóźniać, upijać, robić bardachy. Też nie ukrywam, że jakaś rozpoznawalność i to, co człowiek robi poza daną nocą i graniem ma dla mnie znaczenie, bo to przekłada się na frekwencję.


Istotne dla młodych i obiecujących didżejów może być to, że w swoich wyborach Noz przedkłada skill ponad kolesiostwo. nie ma kolesiostwa, liczy się skill. Są ludzie, których bookuję, mimo że nie mamy jakiejś super energii koleżeńskiej, nie mam problemu też z dawaniem szansy, ale przez to, że wydaje mi się że sam trzymam określony poziom, to jestem wymagający.


Jak widać, DJe mają bardzo dużo do powiedzenia o swoim fachu. Każdy z nich na 2-3 pytania odpowiadał przez co najmniej 15 minut, co jest wynikiem, jakiego nie powstydziłby się żaden raper. Wydaje się to wszystko tematem niewyczerpanym, niedostatecznie poruszonym. Szczególnie, kiedy Taek z rozpędu sprzedaje historię o tym, jak grał imprezę w jednym z miast, w którym kibice piłkarscy są podzieleni pomiędzy dwoma klubami. Grał imprezę od 21 do 6 samemu. Wyobraź sobie, że jest wpół do pierwszej. Mam cały parkiet, jestem w euforii, zbudowałem go, on już leci, oni czują to wszystko, nie może się nie udać, ten wieczór jest mój. Grało się ghetto funk, jakiś Michael Jackson w remixach. Nagle jednak w klubie… pojawiło się 30 typów ubranych na czarno, w białych maskach na twarzy. Wpierdalają się w ludzi, jakby kombajn wjeżdżał w zboże. Dostają w mordę wszyscy, dojeżdżają do baru, ściągają cały alkohol, biją barmanów. Ja w panice ściszam muzykę, wszyscy patrzą na mnie. Myślę sobie: „Aha, czyli ja dzisiaj zginę”. I lecą na mnie! Pod wpływem adrenaliny odpiąłem komputer, żeby chociaż to po mnie przetrwało. Taek jednak, jak widać, przeżył. Okazało się bowiem, że pierwszy z napastników, który do niego dobiegł… rozpoznał go. Dzień wcześniej Taek odpowiadał za oprawę muzyczną na gali MMA. W pewnym momencie podszedł do niego jeden z zawodników, zakłopotany, ponieważ nie miał jeszcze utworu, do którego wyjdzie na ring. Ja mówię: „Stary wyluzuj! Jaki lubisz gatunek?”, on mówi, że hip-hop, to mówię: „Ty, tu masz hip-hop, tu masz słuchawki, jedź strzałką w dół i wybierz”. Po walce zawodnik podszedł do DJa dziękując i twierdząc, że wybrane wspólnie „Still D.R.E.” pomogło mu wygrać. I on staje 24 godziny później przede mną i zatrzymuje tych ludzi, krzyczy „Nie, jego nie!”. Wyszli, ja chwilę potem. Na schodach leżą zęby, szkło, a menager mówi, że wszystko gra, Taeku, gramy dalej!


Fotografie (po kolei): DJ Taek: Bartek M. Photographer; DJ Serio: Mixone, Klaudia Piwek



Comments


bottom of page